Kulig to staropolska zabawa, w której uczestnicy poruszali się saniami ciągniętymi konno. W zabawie uczestniczyło najczęściej kilka sań. Współcześnie kulig to raczej po prostu ciągnięcie połączonych ze sobą sanek przez samochód. W każdym razie ta pozornie niewinna zabawa zimowa może nieść za sobą konsekwencje prawne.
Zgodnie z przepisem art. 60 ust. 2 punkt 4 prawa o ruchu drogowym zabrania się kierującemu ciągnięcia za pojazdem osoby na nartach, sankach, wrotkach lub innym podobnym urządzeniu.
Naruszenie tego przepisu stanowi wykroczenie z art. 97 kodeksu wykroczeń. Grodzi za to kara grzywny do 3.000 złotych albo nagana.
Uczestnik ruchu albo inna osoba, ażeby odpowiadać za to wykroczenie, powinny popełnić je na drodze publicznej, strefie ruchu albo w strefie zamieszkania. Natomiast właściciel pojazdu albo jego posiadacz za to wykroczenie mogą odpowiadać, gdy zostało ono popełnione także poza tymi miejscami. Wówczas zdarzenie to powinno wiązać się z koniecznością uniknięcia zagrożenia bezpieczeństwa osób oraz w zakresie wynikającym ze znaków i sygnałów drogowych.
Zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego, jeżeli do naruszenia przepisów o bezpieczeństwie i porządku ruchu (innych niż z art. 86–96a kodeksu wykroczeń) doszło poza drogą publiczną, to podstawą do pociągnięcia sprawcy do odpowiedzialności jest przepis art. 97 kodeksu wykroczeń.
Odpowiedzialność za wykroczenie nie ma związku z tym, czy doszło do uszkodzenia ciała uczestnika kuligu, czy też nie. Wystarczające jest to, że naruszono przepis prawa o ruchu drogowym.
Gdy skutkiem kuligu będzie zdarzenie, w którym inna osoba odniosła uszczerbek na zdrowiu mamy do czynienia z przestępstwem. Jest to czyn z art. 177 kodeksu karnego. W zależności od rodzaju uszczerbku za przestępstwo to grodzi kara nawet 8 lat pozbawienia wolności. Jest więc to poważna sprawa karna.
Poza tym kierujący ponosi odpowiedzialność cywilną za szkody, jakie wyrządził, urządzając taki kulig.